,,Bez GMO” jest wymysłem czysto marketingowym – komentarz dr Ryszarda Kujawiaka

W załączeniu zamieszczamy komentarz dr Ryszarda Kujawiaka, Szefa badań i rozwoju Sano nt. oznakowania „Bez GMO”.,,Szanowni Panowie Redaktorzy Naczelni,gratuluję znakomitego artykułu „Za te pomysły zapłacą rolnicy” w TPR nr 8 str 56-57. Pomysł to niefortunny, aby zdobywać rynek produktami mlecznymi od krów żywionych paszami  „Bez GMO”, co jest wymysłem czysto marketingowym, szczególnie jeżeli chodzi o krowy. Jak to zwykle bywa, nas fachowców o zdanie się nikt nie pyta.A prawda jest taka, że nawet gdybyśmy założyli, że GMO jest szkodliwe dla człowieka, choć badania dowodzą, że nie jest, to na pewno nie jest szkodliwe w produktach mleczarskich. Większość krów w Polsce nie je śruty sojowej, która jest praktycznie głównym i w zasadzie jedynym źródłem GMO w paszach.

W najbardziej wydajnych stadach krów udział śruty sojowej w dawce nie przekracza 3 %, podczas gdy w mieszankach dla świń udział śruty sojowej może sięgać do 15 %, a w mieszankach dla drobiu nawet do 30 %. Tę niewiedzę konsumenta wykorzystuje handel, niektórzy producenci żywności oraz niektórzy politycy.

Kuriozalny jest zapis, ze krowy powinny być żywione przez 12 miesięcy przed pozyskaniem mleka paszą bez GMO, aby móc na opakowaniu napisać, że produkt pochodzi od krów żywionych paszami bez GMO. Przecież wiadomo, o czym też mowa w artykule, że modyfikacje genetyczne nie przenoszą się z roślin na zwierzęta. To skąd ten zapis 12 miesięcy? 

Jeżeli chcemy uświadamiać bojącego się GMO konsumenta to bardzo dobry byłby proponowany napis na opakowaniach „Każde mleko nie zawiera GMO”. Szkoda, że znowu polityka bierze górę i podawania takiej informacji się zabrania.

Mają całkowitą rację przytaczani w artykule Ryszard Masalski z KZSM i Stanisław Rogalski z MSM Mońki, że ta ustawa spowoduje podniesienie kosztów produkcji mleka. Producenci pasz muszą uzyskiwać kolejne certyfikaty (bo jeden już nie wystarczy) i prowadzić kosztowne badania na zawartość GMO w paszach, a i tak krowy ze wszystkich zwierząt gospodarskich zjadają najmniej pasz GMO. A niedoinwestowane Inspekcje zamiast skupić uwagę na sprawach niezwykle istotnych dla polskiego rolnictwa jak chociażby ASF, czy ptasia grypa zostaną obarczone kolejnym zadaniem, szukaniem GMO w paszach, co można uznać za mało istotną sprawę w stosunku do poważnych problemów jakie niosą wymienione choroby.  

Politykom do zastanowienia. Polska jest największym producentem drobiu w Unii Europejskiej. Czy nasza pozycja lidera w Europie wynika z tego, że jest to drób, który nie je pasz GMO, czy też z tego, że potrafimy wyprodukować wysokiej jakości mięso drobiowe w dobrej cenie? Zepsuć coś błędnymi decyzjami jest bardzo łatwo, a odbudowa trwa bardzo długo, a czasami jest już niemożliwa. Bo nasze miejsce zajmą inni i zamiast eksportera zostaniemy importerem żywności, z czego kilka krajów na pewno będzie zadowolonych, bo zyskają ich rolnicy i ich producenci żywności.

Cieszę się, że TPR, a szczególnie Panowie Redaktorzy Naczelni, których artykuły czytam ze szczególną uwagą, zawsze bronią polskiego rolnika i polski przemysł przetwórczy i walczą z różnymi absurdami jak przytoczony „talerz zdrowia” bez produktów mleczarskich, ale z napisem „unikać serów”.”

Z poważaniem

dr Ryszard Kujawiak

Szef badań i rozwoju Sano

rku@sano.pl